Jezus powiedział swoim uczniom:≪Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek słyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam oznajmi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego bierze i wam objawi≫.
J 16, 12-15
Nie jest łatwo mierzyć się z prawdą o Bogu Trój-jedynym. Dla Żydów było to tak bardzo nie do pojęcia, że aż skończyło się ukrzyżowaniem Jezusa.
Jezus nie tylko znał tę prawdę, ale też w niej tkwił. Nie próbował jej uczniom tłumaczyć, wyjaśniać; po prostu mówił o Ojcu, o Duchu: „kto mnie widzi, widzi Ojca”, „poślę wam Ducha Pocieszyciela, On was wszystkiego nauczy”. Wiedział, że uczniowie jeszcze tego nie pojmą, dopiero posłany Duch Święty miał ich doprowadzić do całej prawdy. To Duch Święty objawia prawdę o tym wewnętrznym życiu Boga. Skoro Bóg jest miłością, to nie może być sam - do zrealizowania miłości potrzebny jest ktoś, kogo się kocha. I w Bogu ta miłość między Osobami trwa nieustannie.
Co my z tego mamy? To, że tą miłością Bóg dzieli się też z nami. To z tej miłości Bóg stwarza świat; z tej miłości dokonuje nowego stworzenia poprzez dzieło odkupienia; z tej miłości nadal działa w świecie. Duch Święty nie tylko objawia tę prawdę, nie tylko pozwala nam zrozumieć - na tyle, na ile nasz rozum jest w stanie, ale przede wszystkim daje nam w tej miłości uczestniczyć, bo ta „miłość Boża rozlana jest w naszych sercach przez Ducha Świętego”.
Bóg jest tak wielki, że nie mieści się w głowie, a jednocześnie tak mały, że mieści się w sercu.